Przychodzi kryska na matyska… Przyszła i na mnie :) W życiu każdego człowieka zdarzają się chwile, kiedy czuje się wytrącony z torów zwanych życiem. Bywa i tak, że pędząc ile tchu człowiek staje nagle na rozdrożu i wyje niczym wilk do księżyca: w którym kierunku mam pójść!? W tym momencie jego dusza, jego serce potrzebuje przewodnika, nauczyciela, który pomoże mu rozpoznać prawdziwy cel jego ziemskiej wędrówki.
Tej jesieni zdarzyło mi się „popełnić” niezwykłe warsztaty dotyczące Sztuki Umierania i powrotu do Duchowego Domu. Jako organizator, a więc i „człowiek środka”, doświadczyłam ich niezwykle silnie. Moje przeczucia mnie nie zawiodły, to był kamień milowy w moim życiu… „Kamień Boży”(czyt. Palec Boży), na którym wykoleił się mój wóz i chwała za to, bo tor, którym podążał prowadził donikąd. I kiedy tak „gryzłam” z rozpaczy dywan swojej bezsilności prosząc o ratunek dla mojego umierającego tragicznie EGO pojawił się anioł w postaci mojego Naczelnego, który – zapewne nieświadom swojego posłannictwa – polecił mi napisanie recenzji, jak się okazało, niezwykłej książki. To dzieło, bo tak śmiem twierdzić, stało się kojącym balsamem dla mojej obolałej duszy, która w poszukiwaniu pełni całkowicie zeszła na manowce. Jego autorka – Prem Gitama – stała się mistrzem i przewodnikiem wiodącym mnie przez ciemne labirynty mojego Losu.
„Tantra – przekaz szeptem” to kolejna propozycja wydawnictwa Świadome Życie, niosącego swoim czytelnikom radosny przekaz życia w duchowej mądrości. Magia, która towarzyszyła mi podczas spotkania i obcowania z tą książką, jest dla mnie świadectwem jej boskiego posłannictwa. To istne błogosławieństwo pokoju dla polskiego czytelnika, niesione szeptem przez Premę Gitama – nauczycielkę tajemniczej Szkoły Tantry w Indiach.
Szczerze mówiąc, gdyby nie zaufanie do wydawnictwa i intuicyjne ostatnimi czasy nastawienie do otaczającego mnie świata. pewnie nie sięgnęła bym po te pozycje, leżącą wśród wielu innych książek na księgarskiej półce. W tym przypadku potężne zastosowanie ma przysłowie „nie oceniaj książki po okładce”, która jest po prostu tendencyjna, blada, zwyczajna… Na szczęście zadaniowe podejście do jej przeczytania przycisnęło mnie do otwarcia pierwszej stronicy… i to było to!
„Tantry nie można opisać. Można jej tylko doświadczyć” – stwierdza autorka i w typowy dla tantry subtelny sposób, słowo za słowem prowadzi czytelnika w jej świat.
Książka składa się z trzech części. Pierwsza z nich to wykład w postaci barwnej i niezwykle wciągającej opowieści tantrycznej, opartej na faktach autentycznych (!). Czytelnik ma okazję bycia świadkiem potężnej dwudziestojednodniowej inicjacji, jakiej doświadczyła autorka podczas dołączania do linii Mistrzów Tantry, zwanej Sercem Wszechrzeczy. Wraz z nią wkraczamy w mistyczny świat, na ścieżkę świadomego życia, z której nie ma już odwrotu.
„Dawno temu, w niedostępnych górach Tybetu, młoda kobietę o imieniu Pema budzi w środku nocy potężny sen, który zmieni całe jej życie…” Czytając już zaledwie pierwsze zdania czuje się doniosłość chwili, kontakt z tajemnicą – magiczne spotkanie ze swoja wewnętrzną kobietą… Ze swoim wewnętrznym mężczyzną.
Spijając słowa ze stronic książki starałam się na nich nie skupiać, po prostu czytałam ją sercem… Tak! Ona otworzyła mi serce! Oczyszczające łzy szczęścia kapały na kartki… Nie mogąc się od niej oderwać, zapragnęłam już na zawsze postać w jej pięknym świecie.
Wraz z bohaterką krok po kroku dostąpiłam spotkania ze swoim wewnętrznym mężczyzną, ukrytą częścią mnie, którą czule objęłam i przywitałam, stałam się w pełni kobietą. Aby tego dokonać, musiałyśmy razem wkroczyć w ciemność i nauczyć się, jak stać się łonem, które może przyjąć światło.
W tej niezwykłej, duchowej podróży połączyłam się przed otwartością i otrzymałam proste wskazówki jak oddychać, aby brzuch pozostał zawsze otwarty, wolny od zaciskającego strachu – trucizny niszczącej cały mój wewnętrzny system.
Poznałam proste codzienne rytuały z udziałem żywiołów, które pomogą mi nam zachować wewnętrzna równowagę w codziennym życiu. „Płomień w twoim sercu przywraca ufność, woda pozwala na ponowne oddanie, a powietrze, które wdychasz do swojego brzucha, przywróci ci jasność”.
Doświadczyłam bycia zwierzęciem, roślina, skałą… Doświadczyłam Śmierci. „Śmierć nie przychodzi z zewnątrz. To nie jest żadne zewnętrzne zjawisko… Ona jest w tobie”.
W bezpiecznych warunkach miałam okazję rozpoznać swoje wewnętrzne demony, które wydobywają się z mojego wnętrza. Uświadomiłam sobie, że są to jedynie projekcje i wizje strachu, nieświadomego umysłu…
Koniec części 1. Przejdź do części 2 TUTAJ >>
Autor recenzji: Adela Wiksen