Może wiele, otóż pierwiastek z 1% danej populacji wystarczy, aby dokonała się zmiana…
Brzmi nieprawdopodobnie… Jak naukowcy doszli do takich wniosków? Zajrzyjmy na chwilę do książki Gregga Braden’a – „Boska matryca”.
Na początku lat ’80 powstał „Międzynarodowy Projekt Pokojowy na Bliskim Wschodzie”. Osoby wytrenowane w medytacji transcendentalnej (MT) zostały umiejscawiane w
określonych dniach miesiąca, w konkretnych porach dnia w obszarach ogarniętych
konfliktem zbrojnym. Ich zadanie polegało na tym, by stworzyć w sobie stan pokoju,
odczuć każdą cząstką swojej istoty wewnętrzną harmonię i pokój. Jak można
przypuszczać, w trakcie trwania medytacja spadła ilość zamachów, przyjęć w
oddziałach pogotowia, wypadków drogowych. Gdy praktyki były wstrzymywane –
powracał poprzedni stan rzeczy. Na podstawie powyższego, jak i innych, podobnych
badań, naukowcy obliczyli, jaka jest potrzebna minimalna liczba ludzi, by zaistniała
zmiana w świadomości. Okazuje się, że jest to zaledwie pierwiastek kwadratowy z 1%
danej populacji… Oczywiście jest to minimum, im więcej osób jest zaangażowanych w dany stan, tym szybciej zmiana jest zauważalna. W 6 miliardowej populacji jest to zaledwie 8 tysięcy osób (choć jest nas już „nieco” więcej – według oficjalnych danych 31 października 2011 roku ludność ziemi osiągnęła okrągłe 7 miliardów).