Czy istnieje życie po życiu? Czy bliscy odchodzą od nas na zawsze?
Najnowsza książka Ady Edelmen Opowieści z Biura Duchów jest pięknym dowodem na to, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią. Ada Edelman w wieku lat 17 sama przeżyła śmierć kliniczną, teraz stara się przekazywać informacje o „drugiej stronie”. Autorka przytacza w książce przykłady, jak bliscy zmarli nawet po śmierci starają się otoczyć żywych opieką, ostrzegać ich w momentach zagrożeń albo żegnają się i zapewniają, że nadal żyją, lecz w innym miejscu. Są to prawdziwe historie dotyczące życia po życiu, które pochodzą w większości z listów nadsyłanych przez czytelników bloga autorki, którzy chcieli podzielić się swoimi przeżyciami.
Poniżej znajdziesz wzruszającą historię Niny, która udowadnia, że istnieje życie po życiu:
Przeczytałam wiele historii opisanych na Pani blogu. To dobrze, że znalazł się ktoś, kto je zbiera i w ten sposób zachowuje dla świata. Postanowiłam, że i ja dołożę swoją cegiełkę. Nie jest mi łatwo o tym pisać, ponieważ nie oswoiłam się jeszcze z żałobą po mojej siostrze.
Siostra zmarła na białaczkę dziewięć miesięcy temu. Różnica wieku między nami była spora, Alinka była starsza ode mnie o dziesięć lat. Mówi się często, że przy tak dużej różnicy wieku między rodzeństwem nie ma dobrego kontaktu albo jest on tylko powierzchowny. W naszym wypadku to się absolutnie nie sprawdziło. Siostra była niezwykle opiekuńcza i empatyczna tak w stosunku do ludzi, jak i zwierząt. Nie jadła mięsa, pomagała w schronisku, organizowała różne akcje adopcyjne. Kiedy podrosłam, zaczęłam rozumieć, że otoczenie ją wykorzystuje. Na miarę możliwości starałam się ją ostrzegać i odciągać od takich ludzi.
Alina studiowała i pracowała, żyła w ciągłym pędzie. Miałam piętnaście lat, kiedy zasłabła w pracy (po raz kolejny) i rodzice niemal zmusili ją do porządnego przebadania się i odpoczynku. Diagnoza – białaczka – była ogromnym wstrząsem dla całej rodziny. Wiedzieliśmy, że nie wolno się poddawać. Walka o Alinkę trwała ponad trzy lata. Nikt z nas nie mógł zostać dawcą szpiku, a niespokrewnionego dawcy również nie znaleziono. W chorobie siostra była niezwykle cierpliwa i robiła, co mogła, żeby nas sobą nie obciążać. Do końca była optymistką, choć w ostatnich dniach stała się małomówna.
W noc swojej śmierci siostra pożegnała się ze mną. Nigdy tego nie zapomnę. Wróciliśmy ze szpitala dość późno. Stan siostry systematycznie się pogarszał, a my byliśmy tego świadomi. W milczeniu zjedliśmy szybką kolację, a potem położyliśmy się do łóżek. Zwykle miałam problemy z zasypianiem, a coraz bardziej pesymistyczne myśli jeszcze to potęgowały. Tym razem zasnęłam od razu. We śnie widziałam moją siostrę, która bardzo spokojna i rozpromieniona spacerowała po jakimś parku. Tak to miejsce nazywam, bo go nie znam w świecie fizycznym. Powiedziała:
„Jest mi dobrze, moje cierpienie się skończyło. Proszę, powiedz wszystkim, że jestem szczęśliwa. Kocham was, ale tu będzie mi lepiej. Będę o was myśleć. Do zobaczenia”.
Obudziłam się zapłakana. Pobiegłam do jej pokoju, zupełnie jakby na mnie czekała. Zapaliłam światło, co obudziło rodziców. Opowiedziałam im mój sen, a mama, pełna najgorszych przeczuć, natychmiast zaczęła szukać telefonu, żeby zadzwonić do szpitala. W tym momencie odezwał się telefon ojca. Złe wiadomości niestety się potwierdziły.
W smutnych chwilach ten sen dodawał nam otuchy i choć trudno tu mówić o pogodzeniu się ze stratą, to jednak świadomość, że gdzieś w innym świecie siostra znalazła spokój i radość, uspokaja nas wszystkich. Mam nadzieję, że spotkamy się w tym lepszym świecie i nacieszymy swoją obecnością. Przez śmierć siostry dojrzałam w przyspieszonym tempie. Mam świadomość, że rodzice bardzo mnie potrzebują i choć starają się być dzielni, to jest im bardzo ciężko.
Więcej inspirujących historii o życiu po życiu znajdziesz, oczywiście, w książce Opowieści z Biura Duchów >>