Zapraszamy do lektury recenzji, inspirującej książki Spokój Umysłu Thich Nhat Hanh. Łukasz Woźniak opowie nam o samoświadomości, recepcie na osiągnięcie spokoju oraz natchnieniu, jakie wywołała w nim ta pozycja.
Wydaje mi się, że niezdolność do zachowania spokoju jest typowa dla większości osób naszej rozwiniętej cywilizacji. Z niecierpliwymi, zdenerwowanymi ludźmi stykamy się praktycznie każdego dnia. Często też sami rozsiewamy wokół energię niepokoju i zniechęcenia. A co gorsza, znajdujemy na to usprawiedliwienia: bo trzeba zrobić obiad, bo obowiązki w pracy, bo długie kolejki w sklepie…
Recepta na to wydaje się być prosta – nasze społeczeństwo potrzebuje więcej harmonii, cierpliwości i spokoju. Kiedyś sam poszukiwałem różnych sposobów na odnalezienie spokoju, ale najczęściej powracałem do dawnego stanu. Dopiero później odkryłem, że spokój bierze się z poczucia szczęścia, a tym samym wymaga uwagi, bycia tu i teraz. Myślę, że temat ten wspaniale zgłębia książka Spokój Umysłu.
Ta publikacja została wydana w serii Samsara, którą uwielbiam! Jak można było się spodziewać, książka jest pięknie wydana i całość sprawia dobre wrażenie. Autorem Spokoju Umysłu jest Thich Nhat Hanh, buddyjski mistrz zen i autor wielu książek. Naucza on przede wszystkim o byciu świadomym, o podchodzeniu do wszystkiego, co nas spotyka, z otwartym umysłem.
Byłem bardzo zaciekawiony tym, czego nauczy mnie ta książka. Kiedy podszedłem do czytania pierwszy raz, z jakiegoś powodu wydawała mi się trochę niezrozumiała, chwilowo ją więc odłożyłem. W tym samym okresie miałem jednak okazję zagłębić się w nauki innych mistrzów, w tym Buddy. Zrozumiałem już wtedy, o co naprawdę chodzi w byciu obecnym – i co miał na myśli Thich Nhat Hanh.
Spokój nie kryje się w określonym miejscu ani określonej czynności. Aby go osiągnąć, nie musimy siedzieć w bezruchu przy zapalonych kadzidełkach. Spokój to obecność: nie dręczenie się przeszłością czy przyszłością, lecz świadomość tego, co dzieje się w TYM momencie. Spokój to posiadanie w sercu współczucia i miłości. To potęga akceptacji, rozluźnienia i radości.
Spokój i szczęście są zdecydowanie łatwiejsze niż strach i dysharmonia. Duchowa praktyka stopniowego wchodzenia w spokój to jedno z najbardziej wyzwalających doświadczeń, jakie może nas spotkać. A świat zdecydowanie nas w tym wspiera, musimy tylko przebudzić się i zacząć żyć. Spokój Umysłu będzie ciepłym, harmonijnym wsparciem na tej drodze.
Kiedy już się przekonałem do tej książki, czytałem ją z wielką sympatią. Samo czytanie napełniało mnie już energią spokoju. Bardzo podobały mi się porady i wskazówki od autora na poradzenie sobie z różnymi sytuacjami. Często pisze on o oddechu, co rzeczywiście jest skuteczną praktyką – kiedy oddychamy świadomie, możemy na spokojnie podejść do wszystkiego, co tylko pojawi się na naszej ścieżce.
Oczywiście, autor zamieścił też tutaj propozycje różnych medytacji. Jeśli o mnie chodzi, były one wysoce inspirujące – jak zresztą cała ta książka. Zachęciła mnie ona do uwagi w codziennym życiu, do częstszego praktykowania medytacji, do kreatywnego wykorzystywania każdego momentu, do głębszego przyjrzenia się buddyzmowi, a także do powrócenia do niektórych publikacji i odkrycia w nich nowej głębi. Jak widać, Spokój Umysł był zdecydowanie warty przeczytania. :)
Serdecznie polecam Spokój Umysłu wszystkim tym, którzy chcieliby wprowadzić w swoje życie więcej harmonii i szczęścia. Tę książkę powinno czytać się z otwartością i koncentracją, aby wyciągnąć jak najwięcej z każdego słowa. To proste, a jednocześnie bardzo głębokie dzieło, obok którego nie powinno się przejść obojętnie.
Książkę Spokój Umysłu można zakupić tutaj, w sklepie CzaryMary.