Przy okazji ACTA:
1. Padają szczere wyznania, niemal spowiedź :
Marek Migalski, eurodeputowany wiceprezes PJN, 24 stycznia umieścił na swoim blogu wpis: „Dzisiaj rano dowiedziałem się, że głosowałem za ACTA. Serio. I nie mam zamiaru się tego wypierać. Czy wiedziałem, za czym głosuję? Nie. Czy zawsze wiem, za czym głosuję? Rzadko. Czy inni posłowie i europosłowie wiedzą więcej? Nie.
Mógłbym dziś coś ściemniać na okoliczność mojego głosowania w PE 24. 10. 2010 – że jednak uważam, że część zapisów jest sensowna, że moja grupa zgłaszała swoje uwagi, że istnieje konflikt między wolnością internetu, a prawami własności intelektualnej. Jestem na tyle inteligentny, że coś wiarygodnego bym wymyślił. Ale prawda jest inna – w 90% przypadków posłowie i europosłowie nie mają pojęcia o tym, nad czym głosują. Dlaczego się tak dzieje? Bo ilość aktów prawnych jest tak duża, że normalny poseł nie jest w stanie zorientować się, o czym decyduje. Mamy do czynienia z zalewem ustaw, uchwał i rezolucji i nie ma szans, żeby jeden deputowany był w stanie zorientować się, co jest przedmiotem głosowania, w którym bierze udział.”
więcej informacji na blogu – http://migal.salon24.pl/384515,90-poslow-nie-wie-o-90-glosowan-czyli-demokracja-udawana
2. Sytuacje kryzysowe niosą ze sobą potencjał.
Już dawno nie widziałam w Polsce takiego poruszenia, choć może jestem niedoinformowana (z telewizorem pożegnałam się kilka lat temu). Z jednej strony cieszy ono oko i duszę, z drugiej – mam wrażenie, że gdyby nie „zagrożenie” zmniejszenia komfortu życia, społeczna debata skurczyłaby się do rozmiarów rozmów w kręgach znajomych i prób naświetlenia sprawy przez osoby, które „etatowo” zajmują się tropieniem absurdów rzeczywistości i zagrożeń dla wolności.
To pociąga za sobą kolejną myśl – kryzysy są potrzebne. Dopiero „widmo” zaburzenia poziomu życia jaki jest znany, zmusza do refleksji i działań. Kryzysy są niebezpieczne – dobrze, jeśli człowiek (kryzys w wymiarze osobistym) lub społeczeństwo (kryzys w wymiarze społecznym) znajdzie wystarczająco dużo sił i determinacji do działania i przemiany, lecz jeśli „ugrzęźnie” w strachu i niemocy…?
3. Anonymous – zmotywowani i skuteczni
Nieśmiało muszę się przyznać do pewnego rodzaju podziwu Anonymous (grupy/ organizacji/”podziemnego” ruchu społecznego?). Raczej żaden kurs motywacji ani podręcznik nie zapewni takiego sukcesu – planowania, skutecznego działania i w dodatku bycia przedmiotem dyskusji medialnych. Dodatkowo – odciągnięcia młodzieży od komputerów, refleksji i protestów.
Poniżej przesłanie Anonymous – mimo że w „ciemnej oprawie” (nikt nie obiecywał, że życie ma być tylko kolorowe) – warte uwagi.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=hRxhuoxwujg[/youtube]