Czy znowu zapłoną stosy w Europie? Czy powrócą Ciemne czasy, gdzie tylko była jedna wszechobowiązująca „prawda”?
Jak można przeczytać na gazeta.pl w środkowych Włoszech, w miasteczku Ceccano zapłonie stos specjalenie zakupionych w tym celu egzemplarzy „Kodu Leonarda da Vinci” Dana Browna. I to z decyzji rady miasta, pomimo sprzeciwu części mieszkańców miasteczka.
Dalczego? Inicjatorzy akcji spalenia książki amerykańskiego pisarza, uzasadniają swoją reakcję tym, że „powieść ciężko obraża Jezusa”. Tylko jak?
Czy całkiem słuszne podejrzenie, że Jezus (o ile wogóle istniał) mógł kochać kobietę, która urodziła mu dzieci (tak jak to się dzieje od początku ludzkości po dziś dzień) jest obrazą? Dla ojca i kochającego męża? A może dla Marii Magdaleny i wszystkich kobiet, które po 2000 lat „ucisku” ze strony dominującej religii mają teraz szanse odzyskać należne im miejsce w religii i historii?
Nie za dobrze to wróży wolności słowa, myśli i wyznania. W naszym kraju zaś można zostać aresztowanym za przesyłanie zdjęć wypiętych kaczych kuprów. Szalone czasy.